Ecik, śląski Szwejk

ecik%20tytul

Gospodarzami na biesiadzie w Oberhausen byli Masztalscy, kultowy śląski kabaret, od 26 lat bawiący polską publiczność na całym świecie.Naszym gościem jest Jurek Ciurlok, czyli Ecik , nieodłączny kumpel Masztalskiego.-Masztalski to nie nazwisko, tylko funkcja, zamiast szef, prezes, kierownik.
Zakładając ten Klub Dowcipów, wybraliśmy Olka Trzaskę na tę funkcję, jako promotora przedsięwzięcia.
Jeszcze wtedy był też V/Ce Masztalski, to był nasz akompaniator – akordeonista Zbyszek Ślusarczyk, potem wyjechał do Niemiec i mieszka gdzieś koło Bonn.
Mimo, że z nami nie występuje, wiem, że z godnością nosi ten tytuł do dziś! Pozdrawiamy !
A Masztalski wywodzi się od Maśtały, flegmatycznego osobnika, z tego zrobiono nazwisko.Ty wcieliłeś się w postać Ecika, powiedzmy, niezbyt rozgarniętego jakby chłopka roztropka .

Ciekawa historia ..miałem takiego sąsiada, Edzik miał na imię, czyli Edward, Ecik po noszymu, był nie całkiem zaradny, niepozbierany, przez co zabawny.
Bardzo mnie zawsze rozśmieszał ale przyjąłem postać takiego niby głupka, fujary, który jednak swój rozum ma.
A trzeba przypomnieć, że kiedy zaczynaliśmy, to był jeszcze PRL i nie wszystko można było, tak jak teraz mówić wprost, to takiemu głuptakowi więcej uchodziło, mógł powiedzieć coś więcej, niby tak sobie coś palnąć z cicha pęk ..

Image

Taki Szwejk?

Tak! W pewnym sensie.
Takiego sobie wymyśliłem bohatera, on za mną chodzi już 26 lat, niektórzy mają mu nawet za złe nawet, że jakby za mało intelektualny ..ha! ha!
Objechaliście świat, od Ameryki po Australię, wszędzie tam, gdzie są Polacy, Ślązacy –  ci jak wiadomo rozrzuceniu są po całej kuli ziemskiej.

Czy jakieś są różnice, gdy występujecie w USA a np. w Niemczech?

Do USA I Kanady jeździliśmy od 1987 roku, potem kilka razy w roku bywało i z początku przygotowaliśmy dowcipy polityczne, wiadomo dla starej Polonii, natkaliśmy tego Stalina i PRL ale to ich specjalnie nie śmieszyło.
To wróciliśmy do teściowych i do przysłowiowej „ d… Maryni”.
To jest dowcip uniwersalny!
Różnica jest zasadnicza. W Niemczech jest dużo Ślązaków, tutaj jesteśmy trochę jak w domu.
Nawet ludzie z innych regionów zastanawiają się, czy warto przychodzić na nasz występ, nie znając gwary.
Czasem Ślązacy robią nam złą robotę, bo mówią:
A ty gorolu nie idź na Masztalskich bo i tak nic nie zrozumiesz!
To nieprawda, wszyscy wszystko zrozumieją oczywiście!
Atut występów tutaj jest taki, że publiczność śląska zna realia i nie musimy niczego tłumaczyć.
Odpada problem językowy, jest dużo dowcipów na styku podobieństwa niemieckiego i śląskiego.
A są takie słowa o których nie wiadomo, czyje są – śląskie czy niemieckie?

Image

Masztalski i Ecik pojechali do Essen, a nie do Trinken, łazili po tym Essen, i pod wieczór już im się chciało Essen ( śmiech) stanęli prawie przed taką fisch halą i patrzyli na wystawione fische.
I Ecik pado do Masztalskiego:
-Patrz jakie piekne brateringi…
A my momy taki głód! Zarozki by my się po jednym kupili, jakby tylko my wiedzieli, jak się to po niemiecku nazywo!
( śmiech)

Czy macie w repertuarze taki dowcip „lodołamacz”, który rozśmieszy nawet najbardziej poważnych widzów.

W naszym przypadku to jest zwykle cały program, nagromadzenie żartów i sytuacji i bywa tak, że po kilku godzinach ludzie wychodzą z występu „uchachani cołkim pyskiem” – jak to się mówi po śląsku, ale gdyby ich zapytać z czego się śmiali konkretnie, to nie powiedzą .
Po prostu nie wiedzą!
Ale mamy kilka takich dowcipów, np. dla publiczności w rodzaju „ę, ą”, która z byle czego nie będzie się przecież śmiać!

Kosmonauci wylądowali sobie na Księżycu, siedzą obaj przy stoliczku, piją piwo i jeden z nich mówi:
-Popatrz jak tu fajnie! Siedzimy sobie, luzik, Ziemia daleko, super, nie?
A ten drugi trochę jakby trochę skrzywiony:
– Fajnie może i jest ale nie ma atmosfery…

I tu na następuje cisza i po kilku sekundach dopiero wybucha śmiech, z opóźnionym zapłonem.

Nie, nie tu akurat ludzie reagują od razu, ale są takie dowcipy – zagadki, na które trudno znaleźć odpowiedź.
Zadaję je na scenie zwykle koledze, on to zna ale udaje, że nie.
Tobie zadam, bo na nią nie ma dobrej odpowiedzi.

Leżysz sobie w łóżku.
I miałbyś po lewej stronie taką namiętną, rozpaloną seksbombę, gotową na wszystko i oczekującą tego od ciebie.
A z drugiej strony miałbyś geja, także gotowego na wszystko.
To w którą stronę byś się odwrócił ?
( śmiech)

I tutaj zwykle widzę na widowni chwilę poważnego zastanowienia …

Przed laty, pewien bardzo znany prezenter radiowy i telewizyjny, dodajmy że z Warszawy, pozwolił sobie na niewybredny dowcip …

Tak..Lucjan Kydryński, prezentując przeboje i buble roku w rozrywce, powiedział ironicznie tak :
W kategorii bubel, w Katowicach pojawił się jakiś klub..phi.. ..Masztalerskich ..?
Tak sobie powiedział, tak sobie zakpił, to było po naszym dużym sukcesie w Sali Kongresowej w Warszawie, może tu szukajmy powodu?
(śmiech)
Pana Kydryńskiego spotkałem kilka lat później w katowickim radiu.
Był gościem rozgłośni miałem z nim prowadzić rozmowę na antenie. I powiedziałem sobie: no to sobie teraz pana pożyczę !
I tak kąśliwie acz kulturalnie wypomniałem mu te słowa:
– No nie wybaczą mi tego do końca życia – odpowiedział.

Bo chyba odezwali się fani Masztalskiego w całej Polsce…

-Już panu wybaczyliśmy – odpowiedziałem z uśmiechem.
Ale zdarzyło się wtedy, po tych jego słowach coś innego.
Dostaliśmy elegancki list, na firmowym papierze od Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze.

„ W telewizji wypowiadał się o Was jakiś człowiek. Chyba nie Polak, bo nie wymawiał litery „r”. Ja Polka mówię Wam, że jesteśta wspaniali !
Mira Zimińska-Sygietyńska – dyrektor.

Image

Dziś śląski jest modny, trwają starania o uznanie go oficjalnie za język, powstają słowniki, ślabikorze ( elementarz) ale wtedy, 26 lat temu nie było z tym „godaniem po naszymu” tak wesoło …Byliście w tym pionierami.

Ukazał się wtedy taki artykuł w gazecie którejś, że „Masztalscy rozhermetyzowali dla Polski dialekt śląski”.
I rzeczywiście tak było.
Od pojawienia się Masztalskich śląski przestał budzić w Polsce niechęć.
Nie łudźmy się, Ślązacy nie byli kochani a dziś nie wszyscy ich lubią. To były lata 80.
Pamięć w Polsce o Gierku, jakby on był Ślązakiem…
„Chcesz schaboszczaka zabij Ślązaka” pisali na wagonach po węglu wracających tutaj.
I nagle pojawia się dwóch wesołych facetów, którzy śmieją się ze wszystkiego, nawet z milicjantów w radiu, to wtedy było coś niezwykłego.
Dziś już jest inaczej, śląska gwara jest lubiana w Polsce i śląskie dowcipy bawią i śmieszą nawet, tych którzy ich nie do końca rozumieją.

Występowaliście praktycznie przed każdą widownią. Były też chwile trudne?

Występowaliśmy przed naprawdę wszystkimi, m.in. przez profesorami uczelni, przed wszystkimi prawie premierami Polski, doprowadzając wszystkich do wielkiego śmiechu.
Mamy na koncie niewątpliwy sukces – jako jedyni rozśmieszyliśmy do łez premiera Pawlaka !
Na Barbórce w Domu Muzyki i Tańca w Zabrzu.
W pierwszym rzędzie mieliśmy wszystkich ważnych ludzi w Polsce, z ministrami, sekretarzami stanu, dyrektorami, itd.
Z czego jest znany premier Pawlak?
No z kamiennej twarzy, prawda?
I nam udało się doprowadzić do tego, że on się śmiał – jak to się mówi na Śląsku – całym pyskiem.
Głośno, z otwartymi ustami, całym ciałem. I mamy na to dowód – zdjęcia prasowe.
Zdarza się nam na występach spotkać poważnych ludzi, na tzw. stanowiskach, którzy uważają, że nie wypada im się śmiać oficjalnie.
Prywatnie tak ale publicznie przy ludziach?
To poniżej pewnego poziomu!
I ja widzę jak oni w pewnym momencie pękają, zapominają o tej swojej pozie i w 10 minucie już ich mamy
( śmiech)

Czy macie specjalny program na naszą imprezę, teraz w Arenie?

Nie układamy programu, to kwestia chwili, sytuacji i reakcji na to, co się będzie działo.
W naszych programach jest dużo improwizacji.
Po 26 latach znamy się jak łyse konie, nasz widz nigdy nie będzie wiedział, czy my się kłócimy naprawdę, czy udajemy, jedno jest pewne, nikt nie wyjdzie nie „uchachany”, do końca ..
Lubimy występy w Niemczech, czujemy się tu jak „w doma”.
Nie ma też znaczenia, czy na widowni są Ślązacy, czy ludzie z innych regionów, i tak wszystko wszyscy zrozumieją!
To co my robimy, to nie jest tylko śląski wic, bo dowcip, żart jest własnością świata, my ubieramy te uniwersalne żarty w śląskie realia, atmosferę.
W śląskim humorze znajdujemy czarny angielski, absurdalny chwilami żart, ale na pewno nie jest prymitywny, czy prostacki.
To na zakończenie dowcip?
Kolejny będzie za kilka dni w Arenie, na naszej imprezie. Może abstrakcyjny?
Lubimy się śmiać z Niemców? To z nimi dowcip, absurdalny trochę .

Jedzie pięciu Polaków do Oberhausen na Biesiadę z infotips i na granicy zatrzymuje ich niemiecki celnik:

-Przepraszam, nie mogę panów wpuścić!
-Dlaczego?
-Bo jadą panowie audi Quatro a jest was pięciu.
-To jakiś absurd! To taka marka samochodu!
-Nie, to niemożliwe. Panów jest pięciu a tu pisze wyraźnie quatro. Nie mogę was wpuścić.
-Chcemy z szefem! – mówią wściekli Polacy.
-Jest zajęty. Właśnie rozmawia z dwoma takimi w fiacie uno!

( śmiech)

Masztalscy na swoim 50-leciu, w roku 2036

Image