Kiedy przychodzą do nas zmarli

2%20listopad%20tytul

Najczęściej 2 listopada, Dzień Zaduszny, gdy wedle wierzeń i tradycji zmarli podobno nawiedzają żywych prosząc o modlitwę.

W kalendarzu Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny sąsiadują ze sobą. 1 listopada to święto zmarłych, świętych, którzy są już w niebie i są zasłużeni dla Kościoła,.

Dzień Zaduszny, przypadający na 2 listopada, jest związany bardziej z tradycją rodzinną i ludową.

Modlimy się wtedy za naszych zmarłych, przodków, niekoniecznie świętych, z tym dniem związanych jest wiele ludowych wierzeń.

-Idąc w ślad za zwyczajem, można by metaforycznie powiedzieć, że 1 listopada to żywi odwiedzają umarłych, a drugiego to umarli odwiedzają żywych – mówią etnolodzy, badający ludowe obyczaje.

 

Image

 

Wedle dawnych wierzeń dusze przychodzą do świata żywych w nocy z 1 na 2 listopada i wtedy możemy nawiązać z nimi kontakt, zobaczyć się z nimi, nawet porozmawiać.

Zdarza się, że zmarli przychodzą do nas we śnie, są grzeszni, przebywają jeszcze w czyśćcu i proszą nas o modlitwę.

Dzięki niej mogą się z tego czyśćca wydostać – tak mówią ludowe, stare opowieści.

Jest ich wiele, np. o kobiecie ubranej na szaro, ani żywej, ani martwej, pojawiającej się przy bramie cmentarza lub jako cień przy dzwonnicy kościelnej, z dzieckiem na reku..

 

Image

 

W nocy w kościele pojawia się ksiądz, który nie odprawił wszystkich mszy w intencji zmarłych, za które przyjął pieniądze i celebruje mszę.

O tym, że istnieje życie po życiu jest przekonanych bardzo wiele osób, oto jedna z historii.

„ W roku 1989 Alicja spodziewała się trzeciego dziecka (…) „Kilka dni przed porodem (…) dostała silnego krwotoku (…) Pomoc zjawiła się szybko (…) W karetce ratownik wciąż do niej mówił, nie pozwalał jej zasnąć. Dojechali do szpitala,  jak prze sen słyszałą głos : „ratujmy dziecko”

Zrozumiała, że lekarze przestali walczyć o nią, a skupili się na ratowaniu noworodka. Wtedy (…) zobaczyła wszystko z góry.

„Patrzyłam na siebie leżącą. Już nie miałam brzucha, byłam płaska, wokół wirowały kolory, a ja czułam niezwykłą przyjemność, ale też lęk z powodu unoszenia się nad stołem

 

Image

 

(…)”Słyszałam, jak rozmawiają, ale nie rozumiałam, co się ze mną dzieje.

Próbowałam zwrócić na siebie uwagę, ale mnie nie widzieli, ani nie słyszeli (…) Wyfrunęłam więc na ulicę.

W jednej z klatek w bloku stała para młodych ludzi. Powiedziałam do nich:

„Stoję przy was. Naprawdę mnie nie widzicie? Żadnej reakcji. Nikt mnie nie dostrzegał”

Alicja wróciła wtedy do swego ciała, dziś jej synek ma 25 lat, a ona z uśmiechem powtarza:

„Nie bójmy się śmierci, nie jest straszna i ostateczna, kończy tylko pewien etap naszego życia, ten ziemski.

 

Image

„Pozdrowienia z niebios!”

To ciekawa książka pod tym tytułem, zawierająca pierwsze studium nowego obszaru badawczego – komunikacji pośmiertnej.

To duchowe doświadczenie kiedy zmarły krewny lub przyjaciel kontaktuje się z daną osobą spontanicznie i bezpośrednio.

W czasie siedmioletnich badań autorzy, Bill i Judy Guggenheim, zgromadzili ponad 3300 osobistych relacji od 2000 osób, które wierzą, że ich zmarli spotkali się z nimi.

Oto kilka wybranych z niej opowieści:

 

Image

 

„Elizabeth, USA, 8 lat po śmierci babci:

„Było to jakieś osiem lat po jej śmierci. Siedziałam wtedy w salonie, kołysząc dziecko do snu, gdy raptem poczułam muśnięcie chłodnego powietrza oraz zapach perfum Blue Waltz, które już dawno wyszły z mody, a które zwykła używać moja babcia.

Woń perfum wypełniła cały pokój, a ja byłam przekonana, że to ona, gdyż ogarnęło mnie uczucie jej miłości.

Mój synek otworzył w pewnym momencie szeroko swoje oczka i spojrzał w stronę, gdzie – jak wyczuwałam – stała moja babcia.

Była z nami około piętnastu minut (…)”

 

Image

 

Henry, Floryda, miesiąc po śmierci ojca:

„Przeżycie to nazywam snem. Widziałem w nim ojca, który stał przy frontowych drzwiach; jego obraz był bardzo wyrazisty i kolorowy.

Wyglądał na 70-75 lat, ale nie był łysy, tylko miał białe włosy.

Ubrany był w niebieskie spodnie, jasnoniebieską koszulę i ciemnoniebieski krawat.

Bardzo entuzjastycznym i szczęśliwym głosem poprosił mnie: „Chodź na zewnątrz”.

Pamiętam, że otworzyłem drzwi i wyszedłem na zewnątrz, trzymając go za prawe ramię. Czułem to tak samo, jakbym dotykał swojej ręki; był tak namacalny i rzeczywisty.

„Czy to naprawdę ty, tato?” – zapytałem.

„Tak, to naprawdę ja” – odpowiedział. Następnie tata cofnął się i rzekł:

„Zobacz, mogę chodzić! Widzę!” Miał duże poczucie humoru i wykonał zamaszysty krok.

Na starość musiał poruszać się o kulach, a w momencie śmierci był zupełnie niewidomy.

Gdy się obudziłem, byłem wniebowzięty (…)”

 

Image

 

Hannah, Utah, 6 tygodni po śmierci matki:

„Nie mogłam zasnąć jednej nocy, więc wstałam i przeszłam się kilka razy po domu.

W końcu usiadłam na krześle w przedpokoju i zaczęłam myśleć o mamie.

Czułam dużą stratę, gdyż nie mogłam już dłużej o nią się troszczyć.

Wtem ujrzałam, jak wchodzi do pokoju! Od razu zauważyłam, że porusza się swobodnie.

Przez ostatnie dziesięć lat życia miała obie nogi amputowane powyżej kolan.

Teraz wyglądała na w pełni zdrową osobę. Podeszła do mnie i usiadła na poręczy naszego wyściełanego krzesła.

Objęła mnie ramieniem i powiedziała:

„Hannah, kochanie, byłaś dla mnie jak anioł. Nie smuć się dłużej, nie rozpaczaj za mną.”

Otaczał ją blask i wyglądała na szczęśliwą. Po chwili wstała, podeszła z drugiej strony krzesła i znowu zwróciła się do mnie:

„Nie martw się o mnie; pamiętaj, że jestem szczęśliwa” – co powiedziawszy pocałowała mnie w policzek i odeszła.

To wszystko było takie rzeczywiste! – dotyk jej ramienia, nacisk jej ust na moim policzku.

Ale co najważniejsze, znowu czułam tę szczególną miłość i bliskość, które zawsze między nami istniały (…)”

 

Image

 

Blair, Floryda, zaraz po śmierci ojca:

„Czułam się bardzo samotna i wyobcowana – sama, jak palec.

Pamiętam, że siedziałam na krześle w pokoju hotelowym i modliłam się za ojca przed jego pogrzebem. Wraz ze mną był jeszcze mój pięcioletni syn i wspierająca mnie przyjaciółka.

W czasie modlitwy wydało mi się, że światło w pokoju nieco przygasło i raptem ujrzałam mojego ojca.

Był bardzo rzeczywisty i namacalny. Choć umarł w wieku 80 lat, teraz wyglądał na niewiele więcej, niż 60 lat.

Z jego ciała emanowały różne kolory, które otaczały jego ciało – błękitno-biały, różowy i złoty. Stał przede mną i po chwili powiedział:

„Bądź dzielna i dbaj o swoją matkę. Pamiętaj, że cię kocham. Żegnaj!”

Gdy mówił, że mnie kocha, wyraz jego twarzy bardzo złagodniał.

Cała wizja trwała tylko kilka sekund. Mój synek, który był wtedy w łóżku, wstał i podbiegł do mnie.

Myślałam, że śpi, ale on wykrzykiwał: „Dziadziuś! Dziadziuś!”

Powiedziałam, że jego dziadziuś umarł, a on na to:

„Nie! Dziadziuś był tu przed chwilą!” Okazało się, że nie tylko ja go widziałam, a więc to musiała byc prawda.”

 

( cytaty z Guggenheim B.J.”Pozdrowienia z Niebios,”)

 

Image