List do Piotrusia Pana ( 1)

piotrus%20tytul

 

Nie wiem, od czego zacząć…może od końca ?

Jeśli teraz czytasz Piotrze W. te słowa to może przynajmniej najdzie cię refleksja nad sobą ?

Przynajmniej przez chwilę poczujesz ból tragedii, której Ty jestes sprawcą .

Tak, Ty…

Jeśli masz odwagę, to spójrz mi w oczy tym swoim bezczelnym spojrzeniem.

Dawniej ugięłyby mi sie pod nim kolana, ale dzis gardzę Tobą.

Powiem głośno wszystkim o Twojej niegodziwości i kłamstwie,

Ty mały, prowincjonalny Piotrusiu Panu !

 

Robię to dla Marzeny, jestem jej to winna.

Poznałyśmy się cztery lata temu przez jakąś wspólną znajomą.

Pomimo różnicy wieku, łączył nas nie tylko ten sam cel ale i pokrewieńtwo dusz.

Los rzucił nas do Niemiec, nie ukrywajmy, że w pogoni za groszem i lepszym życiem.

A pokrewieństwo dusz, to nadawanie na tej samej fali, jakbyśmy były siostrami i znały się od dziecka.

I tak zamieszkałyśmy razem w wynajętym pokoiku i rozpoczęłyśmy pogoń za euro.

Marzena miała prosty plan – zarobić trochę, na ślub a może nawet więcej, na mieszkanie ?

Miała narzeczonego, który czekał na nią cierpliwie w Polsce i kończył studia.

Była piękną blondynką, niesamowicie zgrabną, zawsze świetnie i ze smakiem ubraną, ale mimo swej filmowej wręcz urody nie zadzierała nosa, zawsze skromna i wrażliwa.

Był to dla nas świetny czas!

 

Image

 

Czułyśmy się trochę jak nasze idolki z „Seksu w wielkim mieście.”

Harówka przez cały cały dzień, a wieczorami kluby i dyskoteki.

Ja przeżywałam drugą wiosnę, a Marzenka uczyła się życia.

Któregoś wieczoru poszłyśmy do klubu, o którym dużo się mówiło wśród polskich Gastarbeiterów.

Wtedy zaprowadziła nas tam ciekawość, a dzisiaj myślę, że gdyby nie ten jeden wieczór, w tym cholernym klubie, to wszystko potoczyłoby się inaczej, bo od owego wieczoru zaczął się cały dramat.

Byłyśmy w dobrych nastrojach, bo udało nam się załatwić kolejną „Putzke“, czyli sprzątanie, i to u bogatej Niemki.

W klubie spotkałyśmy kilku fajnych rodaków, a między nimi był Piotr. Trzydziesto kilkuletni, nieprzeciętnie przystojny i inteligentny mężczyzna. Dusza i ulubieniec towarzystwa. Model 'Ricardo – włoski kochanek ’.

Od razu było widać, że zainteresował się Marzeną.

Tańczyli sporo z sobą a na drugi dzień zaczęła się jego miłosna ofensywa. Smsy, telefony, kwiaty, maile a nawet staroświecki list do niej napisał i chyba na to ją złapał.

Umówiła się z nim.

Po pierwszym spotkaniu wróciła cała w skowronkach, chociaż miała watpliowści, czy powinna spotykac się z innym męczyzną, bo przecież ma narzeczonego.

Mijały dni, widywali sie codziennie i którejś nocy nie wróciła do naszego pokoiku.

Na drugi dzień przegadałyśmy wiele godzin, ona walczyła ze sobą, chciała być lojalna wobec chłopaka w Polsce.

Namawiałyśmy ją w kilka koleżanek, żeby na razie nic mu nie mówiła, bo co oczy nie widzą tego sercu nie żal, i po co ma wiedzieć?

Bo jeśli z Piotrem to jest tylko chwilowe zauroczenie ?

Marzena wtedy powiedziała cichym głosem :

– Ja go kocham, bardzo, jak nikogo dotąd w życiu ..

 

Image

 

I jeszcze tego samego dnia zadzwoniła do Polski aby powiedzieć tamtemu, że to koniec i niech już na nią nie czeka.

Kolejne dni i tygodnie to był film, radosny, miłosny, spędzali z sobą wieczory, a my wzdychałyśmy, patrząc ich szczęście.

Bo musisz wiedzieć, że Piotr to facet z klasą i kasą, z piękną bryką, szarmancki, uwielbiałyśmy go wszystkie.

Na jego widok dostawałyśmy ciarek… no w  okolicach przepony.

Ja czułam się szczególnie w tej sytuacji, bo trochę Marzenie matkowałam, czułam się za nią odpowiedzialna i dla mnie konsekwencją tej miłości mół być tylko ślub.

Zaczęłam więc na nią  naciskać, żeby go naprowadziła na taką myśl, przynajmniej powinien się jej oświadczyć!

Drążyłam dalej temat zadając jej pytania o status materialny Piotra, o jego pracę i okazało się, że ona nic o nim nie wie!

Nawet gdzie on mieszka, bo zwykle podjeżdżał po nią samochodem, szli do kina, na kolację a potem do hotelu.

 

Image

 

Czasem kochali się na szybko w jego samochodzie, bo nie miał czasu, ale jej to nie przeszkadzało.

Była tak w nim zakochana, że moje podejrzliwe pytania potraktowała z wrogoscią.

Kazała mi się nie wtrącać w jej sprawy, ale ja już nie mogłam spokojnie i bezczynnie tylko się przygladać  – podświadomie czułam coś niepokojącego, wietrzyłam niebezpieczeństwo.

I wstyd  się przyznać, ale postanowiłam śledzić Piotra…

CDN

 

 

 

Image