Prawdziwe historie z życia

 

Perfidia niektórych, szczególnie młodych kobiet nie ma czasem granic. Może już całkiem nadwątlić wiarę w kobiety…

Opowiem Wam moją historię a Wy ocenicie czy nie mam racji.

Mam 43 lata, jestem po rozwodzie z żoną . Bolesne doświadczenie bo ją naprawdę kochałem ale ona w wieku 35 lat (młodsza była ode mnie o 8 lat) postanowiła kontynuować życie u boku innego mężczyzny.

Zostałem sam w dużym mieszkaniu, bo ona ze swoim kochasiem wyjechała do Anglii, sąd orzekł rozwód z jej winy.

Nie byłem pazerny, dostała wszystko, co mieliśmy odłożone na budowę domu. Zarabiam dobrze i stać mnie było, no i w tej sytuacji po co mi dom, sam w nim będę ?

Przez kilka miesięcy prawie nie wychodziłem z domu, musiałem odreagować rozstanie, aż wreszcie kolega z pracy wyciągnął mnie do modnej knajpy.

Siedziałem przy barze, kiedy ją zobaczyłem…

Śliczna., młoda dziewczyna, wybuchająca co chwila beztroskim śmiechem, w towarzystwie koleżanek.

Nie jestem podrywaczem, już zapomniałem jak to się robi i nie wiem co mnie poniosło ale pozdrowiłem ją z daleka a ona odwzajemniła mój gest. Teraz wiem, że ona wtedy polowała i właśnie zostałem wytypowany na ofiarę. Gdy rozmawialiśmy, to wypytywała mnie co robię , gdzie pracuję, czy mam żonę, dzieci. Gdy zażartowałem, czy to przesłuchanie, odparła poważnie, że nie zadaje się z żonatymi.

Pyta tak, bo się jej wydaję interesującym mężczyzną, nie takim jak jej koledzy studenci. Prawdziwym i poważnym, o takich marzą kobiety. Trochę przypominam jej ojca, umarł, gdy była małą dziewczynką i bardzo to przeżyła, bo go kochała.

Nie wiem co mnie poniosło ale zwierzyłem się jej z mego małżeństwa, rozwodu a ona szczerze mi współczuła i bardzo krytykowała moją żonę. Trzeba przyznać, że Jola, tak miała na imię, była świetną aktorką.

Zaczęliśmy się spotykać, tak po koleżeńsku, chodziliśmy do kina, teatru, raz nawet zostałem wyciągnięty na koncert rockowy.

Co ciekawe ona wiedziała o mnie bardzo dużo a ja o niej niewiele. Wiedziałem, że jest na III roku antropologii kulturalnej , dla mnie inżyniera to czarna magia. Opowiadała ciekawe historie, np., że na wyspach Polinezji oprócz kobiet i mężczyzn żyją osobnicy trzeciej płci – jacyś fafafine, którzy współżyją seksualne zarówno z mężczyznami, kobietami oraz innymi osobami trzeciej płci.

A propos seksu, Jola z początku unikała tego tematu, wreszcie kiedyś po kilku drinkach przyznała się, że w seksie jest „świeżynka”, zero doświadczenia, dziewictwo straciła z kolegą z roku, który ją zostawił. A chciałaby się wreszcie wyedukować w tej materii, najlepiej ze starszym mężczyzną, który dużo potrafi. Możecie się domyślać, że zastrzygłem uszami a wyobraźnia zaczęła podsuwać mi erotyczne skojarzenia.

Wreszcie doszło do naszej „pierwszej lekcji”, gdy po imieninach kolegi, na sporym rauszu, wylądowaliśmy u mnie w domu.

Była taka niewinna ale chłonna wiedzy, która poszerzaliśmy z wielkim zapałem. Zupełnie straciłem głowę dla tej dziewczyny, zakochałem się i zaproponowałem, żeby zrezygnowała z dzielenia wynajętego z koleżanka pokoju i zamieszkała ze mną.

Wreszcie któregoś dnia rano, po upojnej nocy zgodziła się ale zapytała :

– A co z zameldowaniem? Muszę mieć na uczelni.

I to była newralgiczna chwila, otumaniony jeszcze seksem zgodziłem się beztrosko. Ba, nawet podpisałem Joli jakieś papiery in blanco, bo nie mogłem wyjść z pracy.

Potem okazało się, że oprócz meldunku, wynająłem jej też dwa pokoje w moim mieszkaniu …

Kilka dni później wracam z pracy, jak na skrzydłach do mojej Joli a tu klucz nie pasuje.

– Nie męcz się człowieku, zmieniliśmy zamki – słyszę męski głos.

Szuranie, drzwi się otwierają a tu cała gromadka ludzi! Jakiś duży facet, jak się okazało brat Joli, pani starsza – jej mama i młodsza siostra …

Jola wesoło pomachała mi przed nosem umową najmu i teraz mieszkamy wszyscy razem. Zgodnie z prawem.

Aha, Jola już nie sypia za mną, no i nie jest studentką, tylko sprzedawczynią w sklepie…