-Zaskoczę was – zapowiadał Irek Dudek przez 27 edycją festiwalu Rawa Blues, uważanego już za największy w Europie zarówno rangą, jak i zainteresowaniem uczestników i chyba mu się udało.Oto fotoreportaż z tej imprezy.Irek Dudek dał koncert solowy – sam, tylko z akustyczna gitarą, hipnotyzując kilkutysięczną publiczność
-Nigdy dotąd nie graliśmy przed takim tłumem – dziwili się amerykańscy muzycy z Asylum Street Spankers . Gdy pojawili się na scenie, ponad 4 tys. widzów przyjęło ich oklaskami, śmiechem i z sympatią. Byli jakby żywcem wyjęci z teksaskiego pejzażu sprzed 100 lat i do takiego starego grania nawiązywali. Archaiczni, swojscy, łączący country z rapem, ale w ich akustycznych utworach słychać było fragmenty przebojów Beastie Boys, Sex Pistols, Led Zeppelin i nawet muzykę z musicalu „Hair” ! Luz i poczucie humoru idące w parze z absolutnym profesjonalizmem, wszyscy muzycy śpiewają, każdy jest multiinstrumentalistą, a występ to dla nich i dla publiczności okazja do dobrej zabawy.
Inny rodzaj muzycznej i scenicznej ekstrawagancji zaprezentowała polska grupa Big Fat Mama. Wychodząc od bluesa grali w kilku gatunkach muzycznych, prezentując się kosmicznie, hipisowsko i dyskotekowo, dowodząc, że blues to muzyka nie znająca granic.
Nie zabrakło oczywiście klasycznego, dobrego starego bluesa – m.in. w wykonaniu Sławka Wierzcholskiego, obchodzącego 25-lecie swej artystycznej działalności. „Jestem chory na bluesa” – zwierzył się w finale swego koncertu ten ostatni Mohikanin tej muzyki. Potwierdził starą prawdę – blues dojrzewa i smakuje jak stare wino, a im wykonawca starszy, tym lepiej go gra i czuje.
Janiva Magness, największa gwiazda festiwalu, dwukrotna laureatka prestiżowej nagrody Blues Music Awards w kategorii „Najlepsza wokalistka roku bluesa współczesnego” zaczarowała publiczność. Energetycznym głosem a także zadziwiając oryginalną tara, na której zagrała – przypominającą kosmiczny seksowny gorset.
Był to nietypowy festiwal, bo w hallu Spodka śląscy poeci układali wiersze, a studentki ASP malowały obrazy. Hippis z Ukrainy Jan Laszkiewicz haftował motylki, wędruje z nimi po Europie ofiarowując dziewczynom – to jego sposób na życie.
Stary, dobry blues trzyma się mocno!
Foto: Edi |
