Skosztowałam zakazanego owocu!
Na urlop z mężem, czy bez niego ?
Rozpoczynają się wakacje i niektóre pary mogą mieć taki problem – oto historia naszej czytelniczki, która po raz pierwszy w życiu spędziła sama wakacje i co z tego wynikło . Jesteśmy mniej więcej zgodnym związkiem, 15 lat po ślubie, dwie córki. Dochodzimy łatwo do porozumienia w codziennych, większych czy mniejszych problemach ale temacie urlopu, od początku istniała między nami poważna różnica zdań. Ja od dziecka uwielbiam plażę, morze i słońce. Mąż przeciwnie, to zapalony turysta, plecak, namiot i w góry! Gdy byliśmy jeszcze bez dzieci musiałam ulegać i dla dobra sprawy, wybierać ten jego sposób spędzania wakacji. To był dla mnie dramat, bo muszę mieć łazienkę, prysznic, jakoś nie widzę niczego romantycznego w spaniu i seksie na sianie, bez kąpieli, czy w zimnym, przeciekającym namiocie. Nawiasem mówiąc tak została poczęta moja pierwsza córka i było to wyjątkowo marudne i płaczliwe dziecko. Gdy dziewczynki były malutkie udawało mi się unikać już tych jego survivali i dla dobra dzieci jeździliśmy, po mojemu, nad morze. Dla mnie to zdrowie, wiadomo witamina D, kąpiele w morzu i opalanie, dla niego „smażenie się jak sznycle na patelni”. Ile ja się nasłuchałam lamentów i żalów, że leżymy, nic nie robimy, że nuda straszna, co też ludzie widzą w takim wielkim bajorze, itp., itd. Był w tym bezkompromisowy, obojętne czy był to Bałtyk czy Morze Czarne czy Czerwone. Były też ugody i consensusy i jechaliśmy na wakacje w jego ulubione góry ale do wygodnego domu wczasowego. Przez pierwsze dni takich wczasów zgodnie razem, rodzinnie chodziliśmy na posiłki, potem na spacery ale potem coś w niego wstępowało i znikał na całe dni, żeby wleźć na jakąś górę. Ja z córkami zostawałem sama, jak jakaś wdowa, albo porzucona matka. Robiłam awanturę i w następnym roku jechaliśmy nad moje morze. Taka huśtawka trwała wiele lat i nawet nie zauważyłam, że on podstępnie zaczyna ‘pracować’ nad starszą córką, wciągając ją w to swoje hobby turystyczne. Ja zostawałam w domu wczasowym z młodszą a oni razem wybierali się na górskie wędrówki. I oto w zeszłym roku nagle oboje powiedzieli mi, że mam wolne i mogę sobie sama pojechać na to swoje ‘głupie morze’. Bo oni razem jadą w góry, młodszej załatwił kolonie i jesteśmy wszyscy wolni. W pierwszej chwili zrobiło mi się dziwnie, ale potem z pokerową miną powiedziałam : OK. To ja jadę do jakiegoś SPA ! Szczerze, to poczułam się trochę zdradzona, bo myślałam, że córki lubią morze, tak jak ja a teraz zostawiły mnie samą. Teraz myślę, że nic w naszym życiu nie dzieje się przypadkiem … Prawdę mówiąc pierwsze dni były koszmarne, źle się czułam samotnie, tak że gdyby nie fakt, iż z góry opłaciłam pobyt, to wróciłabym do domu. Sama na plaży, wystawione na głupie, taksujące spojrzenia facetów, w kawiarni udawałam, że czekam na kogoś i ciągle niby to zerkałam na zegarek, na spacerze zaczepki, samotna, niebrzydka kobieta na wczasach – wiadomo, że szuka przygody, seksu, takie mamy jeszcze seksistowskie i kołtuńskie myślenie. W drugim tygodniu poznałam kogoś, chociaż to była niewinna, koleżeńska bardziej znajomość, to okazała się ważna dla mnie . To był starszy o kilka lat ode mnie mężczyzna, rozwodnik co prawda, ale jak mówi, nie z jego winy i myślę, że mówi prawdę. Jest jakby trochę niedzisiejszy, z tą swoją naiwnością i wiarą w ludzi. Nauczyciel w miejscowej szkole w Kołobrzegu, imponuje mi ogromną wiedzą i kulturą, mogę z nim rozmawiać na wszystkie tematy, bo potrafi słuchać . Teraz rozmawiamy z sobą za pośrednictwem Internetu, bo ta znajomość nie zakończyła się z moim wyjazdem do domu i chociaż nic się między nami wtedy nie wydarzyło, to nie mam pewności, czy tak bardzo broniłabym się przed nim ? Jak myślisz, gdzie jadę w tym roku na wakacje? Sama oczywiście bo mąż z córkami woli jednak góry. Jego strata ..ha! ha! |