Czy nadchodzi mała epoka lodowa?

Zima na chwilę liznęła nas swoim lodowatym językiem, co prowokuje do rozważań, co by było, gdyby kilkunastostopniowe mrozy panowały nie przez kilka dni ale co najmniej przez pół roku.

Klimatolodzy mówią, że w trwających kilka miliardów lat dziejach Ziemi okresy ciepłe przeplatane są z zimnymi.

Polski rekord zimna zanotowany został 11 stycznia 1940 r. w Siedlcach. Tego dnia termometr wskazał -41 st. C.

Nie mniej tęga zima nastała na przełomie 1928/29 r. W Żywcu dwa metry nad ziemią notowano -40,6 st. C. Zamarzły wówczas porty w Gdańsku i Gdyni, stanęła komunikacja, zniszczeniu uległy sady.

Molo w Sopocie w „Zimę 100-lecia” Luty 1929 r. zapisał się jako najzimniejszy w historii meteorologii w Polsce: przyniósł nawet 40-stopniowe mrozy, zaś średnie temperatury tego miesiąca oscylowały w przedziale od −13 °C do −16 °C.

 

 

1962/63 Ciężka zima utrzymywała się przez dwa miesiące – styczeń i luty.

W Polsce zamknięto większość szkół, kin, teatrów i muzeów. Wstrzymywano lub ograniczano produkcję w fabrykach, tak z powodu braku energii elektrycznej, paliw i ciepła, jak i z powodu braku pracowników, z których wielu nie mogło dojechać do pracy.

 

Panował silny mróz, opady śniegu były bardzo znaczne, a codziennie na wiele godzin wyłączano prąd. Zaopatrzenie sklepów, które także przy sprzyjającej pogodzie było w tamtych czasach bardzo słabe, jeszcze bardziej zostało ograniczone, tak że brakowało podstawowych artykułów.

Dawniej gorzej jeszcze bywało.

Mniej więcej od końca XVI wieku do drugiej połowy XIX stulecia w Europie, w tym w Polsce, panowała tzw. mała epoka lodowa.

Z kronikarskich relacji wiemy, że zimy bywały tak ostre, że np. na Bałtyku tworzyła się tak trwała pokrywa lodowa, iż budowano na niej karczmy, a morze stawało się drogowym traktem.

Kroniki opisują, jak to wyglądało na przełomie 1322/23 r. „W czasie od św. Andrzeja aż do półpościa był taki mróz, że kupcy wozami wozili swoje towary z Norwegii aż do Szwecji i z powrotem, a na morzu były gospody i szynki, gdzie spożywali swoje piwo i jadło”.

Znaczące ochłodzenie szczególnie dotkliwe było dla państw skandynawskich. Łączność z Grenlandią urwała się ze względu na góry lodowe na oceanie. Osłabły kontakty z Islandią. Ochłodzenie oznaczało słabe zbiory i połowy ryb.

Mała epoka lodowa odmieniła gospodarkę Europy. Mroźne i długie zimy, duże zachmurzenie latem i intensywne burze zmniejszyły wydajność tradycyjnych form rolnictwa.

W Europie Zachodniej małe rodzinne gospodarstwa produkujące żywność na własne potrzeby okazały się niewydajne. Nastąpiła specjalizacja produkcji, skierowana na handel. Skutkiem tego był wzrost udziału Polski w produkcji zbóż, zwłaszcza że w niektórych okresach klimat Polski był mniej dotknięty ochłodzeniem niż klimat Anglii lub Holandii. Kraje te, nie mogąc wiązać swej gospodarki z rolnictwem, zaczęły rozwijać handel i wczesny przemysł.

Przesunięcie ku południowi zasięgu występowania dorsza, katastrofalne dla Skandynawii, okazało się korzystne dla Anglii i Holandii – dzięki temu państwa te zaczęły wyrastać na potęgi morskie i handlowe. Szwecja zaangażowana w wojnę trzydziestoletnią, toczącą się głównie na terenie Niemiec, dzięki zamarzniętemu Bałtykowi zajęła kilka portów, w tym na kilkadziesiąt lat Szczecin. Wdała się też kilkakrotnie w wojnę z Polską, z których najcięższa zwana jest „potopem”.

Mróz miał znaczący wpływ na przebieg kampanii wojennych. W 1812 r. żołnierze Napoleona maszerujący przez bezkresy Rosji spadali z koni zamienieni w sople lodu. Historycy są zgodni, że podczas II wojny światowej znaczący wpływ na klęskę armii niemieckiej pod Leningradem miał generał mróz.

Obniżenie temperatury w tzw. małej epoce lodowej było przede wszystkim spowodowane obniżeniem aktywności Słońca.

Przez cały okres od 1645 do 1715 r. na Słońcu zaobserwowano tyle plam, ile zwykle obserwuje się podczas jednego roku zwiększonej aktywności. Nieco mniej wyraźne minimum aktywności Słońca zaobserwowano w latach 1790-1830.

Chłód małej epoki lodowej sprzyjał zwiększonemu zużyciu opału. Wzrosło bardzo od czasu wynalezienia przez Jamesa Watta w 1763 r. maszyny parowej i jej zastosowania w przemyśle i transporcie. Dotąd głównym paliwem był węgiel drzewny, co prowadziło do dalszego wyrębu lasów. Teraz zaczęto wykorzystywać węgiel kamienny i ropę naftową i rozpoczęła się nowa era w przemysłowej historii świata.

Współcześni naukowcy monitorują cykliczną aktywność słoneczną i prognozują, że do roku 2030 świat może wejść w okres ochłodzenia, który można nazwać małą epoką lodową. Aktywność słoneczna w latach 2030-2040 spadnie o około 60 proc. – wynika z najbardziej dokładnych do tej pory wyliczeń naukowców.

 

„Czy czeka nas oziębienie klimatu?” – takie pytanie pojawiło się w setkach publikacji na całym świecie.

„Dziennik Polski” przytacza opinię sławnego rosyjskiego klimatologa prof. Michała Budyko, który dowodził nawet, że nowe zlodowacenie będzie całkowite – obejmie całą Ziemię, a oceany zamarzną aż do dna. Zginie całe życie i nigdy już nie nastąpi powrót do fazy ciepłej.

Inni jego koledzy po fachu uspokajają: być może prof. Budyko ma rację. Zasadnicze pytanie brzmi jednak: kiedy owo wielkie zlodowacenie nastąpi?

Zarówno okresy zlodowaceń (glacjały), jak i cieplejsze (interglacjały), trwają z reguły po kilkadziesiąt tysięcy lat, a nawet dłużej. A jeśli tak, to okres cieplejszy, który zaczął się zaledwie około 12 tys. lat temu, szybko nie powinien się zakończyć , W perspektywie kilkudziesięciu lat klimat będzie się wciąż ocieplał.

Zapomnimy o zimie i za kilka miesięcy wiodącym problemem stanie się jak zwykle globalne ocieplenie.

( wyk. zycieaklimat.edu.pl)